W tym wpisie bardziej jednak klientem. Chociaż... kilka(naście) lat "w marketingu" robi swoje.
Dodatkowo, mam epizod zawodowy związany z Credit Agricole. Przez dwa lata miałem przyjemność kierować w tym banku komunikacją marketingową, a oprócz wspomnień pozostało konto i karta w Credit Agricole Bank Polska SA.
Historia zaczyna się tak...
Korzystam z e-bankowości Credit Agricole (lekko przedpotopowej jeśli chodzi o interfejs i funkcjonalności), więc kiedy dotarła do mnie informacja o aplikacji mobilnej żywo pospieszyłem do App Store. I tu pierwsza niespodzianka: po ściągnięciu aplikacji loguję się za pomocą hasła i loginu do e-banku, a tu komunikat "nie masz umowy bankowości elektronicznej". Jak to nie mam, jak mam! Przecież od lat korzystam z serwisu bankowości elektronicznej, desktopowej, trochę archaicznej, ale bankowości elektronicznej. Telefon na infolinię i wszystko jasne - nowe narzędzie równa się nowa umowa. Ok, trudno. Pan na infolinii nalega na wizytę w oddziale, ja wybieram kanał zdalny. Trwa to dwa dni i oto mam umowę, czyli dostęp do CA24.
Po pierwszych trudnościach, zaczyna się ładnie:
Tak wygląda po kliknięciu w menu ("hamburgera"), wszystko na miejscu, najpierw Przelewy i Doładowania, poniżej Produkty, jeszcze niżej (po przeskrolowaniu), Kliknij po kredyt, Waluty, Klub Rabatowy, Placówki i Bankomaty, Kontakt itp:
No to klik w Ustawienia i też nieźle:
Wracam do mojego konta, chcę zajrzeć do Historii i... coś nie działa:
OK. Spróbuję za chwilę (PS. za kilka minut już wszystko działało, więc to po prostu syndrom pierwszego razu:)).
No to może zrobię Przelew? Proszę bardzo - jest nawet Przelew QR:
A jakbym potrzebował jednak Placówki lub Bankomatu? Znajdę. A jakbym chciał skorzystać z Klubu Rabatowego (zniżki i promocje dla posiadaczy kart CA)? Tak to wygląda w mojej okolicy:
Podsumowanie.
Po kilku dniach używania jest nieźle: intuicyjny i przejrzysty interfejs. UX na plus. Gorzej z CX. Dlaczego? Po pierwsze strasznie długo trzeba było czekać na aplikację, po drugie dostęp do niej, czyli osobna umowa, i przekonanie infolinii, że trzeba to zrobić "po ziemi".
*Wpis absolutnie niesponsorowany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz